Menu

wtorek, 28 lutego 2017

Recenzja książki: "Wielki Marsz"-Richard Bachman (Stephen King)


Imię i nazwisko autora: Stephen King jako Richard Bachman
Tytuł książki: Wielki Marsz
Tytuł oryginału: The Long Walk
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Prószyński i S-Ka
Opis Książki:

Mroczna alegoryczna wizja przyszłości Stanów Zjednoczonych.
Stu chłopców wyrusza w morderczy marsz - meta będzie tam, gdzie padnie przedostatni z nich. Tu nie ma miejsca na sportową rywalizację, ludzkie uczucia ani na fair play, ponieważ gra toczy się o bardzo wysoką stawkę. Najwyższą z możliwych.

~Lubimy Czytać~

Chyba nikomu Kinga przedstawiać nie muszę, każdy przynajmniej słyszał o tym autorze lubującym się w klimatach grozy. Niektóry pewnie czytali chociaż jedną z jego książek. Ja z jego twórczością nie miałam styczności aż do momentu kiedy moja siostra poleciła mi ją przy rozmowie. Stwierdziła, że to coś, co mi się spodoba. Ona sama przeczytała ją w kilka dni, sama nie czytałam nic od tego autora, więc warto spróbować i nie żałuję tego.

"Każde zawody wydają się uczciwe, jeśli wszyscy zostali oszukani."

Książka opowiada o Garrartym, który wraz z dziewięćdziesięcioma dziewięcioma innymi uczestnikami bierze udział w Wielkim Marszu organizowanym co roku. Taka tradycja w stylu Igrzysk Śmierci. Gra polega na tym, że setka uczestników musi podążać wyznaczoną trasą i tempem przez... no właśnie, wygrywa ten kto zostanie ostatni, ci co dostaną trzy upomnienia zostaną zabici na oczach wszystkich. Bohaterowie muszą iść niestrudzenie przez wszystkie przeciwności jakie dał im los.

"Wiele żółci musi upłynąć, żeby lekarz został lekarzem."

Na początku nie byłam jakoś optymistycznie nastawiona do tej powieści. Wydawała mi się zbyt nudna żeby mogła mi się spodobać. Ludzie tylko idą i nic więcej, jak można rozpisać się na ten temat na aż ponad 300 stron? Sięgnęłam, przeczytałam z trzy rozdziały i stwierdziłam, że to nawet zaczyna mi się podobać. Z każdym kolejnym książka zaczynała się robić ciekawsza i po skończeniu jej miałam lekki niedosyt. Ogólnie rzecz biorąc bohaterowie byli super wykreowani. Każdy był inny i każdy miał wielkie przeświadczenie, że to on będzie zwycięzcą tej rozgrywki. Czytając tą powieść miałam takie wrażenie, że to ja jestem tym uczestnikiem i to ja nie mogę dostać  trzech upomnień. Książka miejscami przerażała mnie zachowaniem niektórych z chłopaków, ale jak wiadomo King nie pisze książek kolorowych. Jedyne to co mi nie za bardzo przypadło do gustu to zakończenie, nie było niczym złym, jednak mi ono się nie spodobało.  Świetną rzeczą były króciutkie fragmenty innych powieści, wywiadów, wierszy na początku każdego rozdziału. Lubię takie połączenia, moim zdaniem urozmaica to książkę.

"Sprawa zasadnicza to myślenie, rozważał Garraty. Myślenie. Myślenie i samotność, bo nieważne, z kim spędzasz czas, na końcu jesteś sam."

Podsumowując moje pierwsze spotkanie ze Stephenem Kingiem uważam za tak udane, że w najbliższym czasie mam zamiar zabrać się za inne pozycje tego autora. Mam nadzieję, że będą one równie dobra jak Wielki Marsz.

Ocena: 9,5/10

Książka bierze udział w wyzwaniu:
PRZECZYTAM TYLE ILE MAM WZROSTU:
Grubość: 2,1 cm.
Mój cel: 163 cm.
Pozostało: 160'9 cm.

4 komentarze:

  1. Mam w planach tę książkę :)
    Pozdrawiam!
    zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam te książkę! Jedna z najlepszych jakie czytałam od Kinga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również ją uwielbiam, jednak jeszcze nie czytałam innych powieści tego autora.
      Pozdrawiam!

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz na moim blogu, dzięki Wam mam więcej chęci na dodawanie postów :)