wtorek, 18 lipca 2017

YouTube.

Hej
Chyba każdy słyszał o portalu Youtube, nie muszę Wam raczej przedstawiać co to jest do czego służy. Każdy ma tam kilka, a nawet więcej kanałów, gdzie na odcinek czeka z niecierpliwością. Ja w tym poście pokażę/ polecę Wam na razie trzy kanały, które najbardziej lubię, jednak nie jest to jedyny wpis, który wstawię z tej dziedziny. Może komuś się spodobają. Zapraszam.


cavetown

Już wcześniej wspominałam o Robinie, młodym Brytyjczyku, który urzekł mnie swoim głosem. Przepięknie śpiewa do tego ma świetny sposób bycia. Może mało osób go zna, ja go znalazłam przez przypadek i zostałam na stałe na jego kanale. Najbardziej lubię u niego oglądać covery, które najczęściej wykonuje przy pomocy ukulele. Dzięki niemu jeszcze bardziej zachciało mi się grać i tak naprawdę on mnie zachęcił do kupna tego małego instrumenciku. Do tego ma kameleona Caspara, którego ubóstwiam. Z niecierpliwością wyczekuję na każdy jego filmik. Potrafi człowiekowi poprawić humor. Link: klik


Krzysztof Gonciarz 

Większość Polaków przesiadujących na YouTubie wie kto to. Można go kojarzyć z kanału Zapytaj Beczkę, ale nie o tym tu mowa. Kiedyś nie ciągnęło mnie jakoś do oglądania jego materiałów, do momentu kiedy nie włączyłam filmu z podróży na Islandię. Można na czym zawiesić oko oglądając jego vlogi, które są super zrobione. W materiałach występuje często Kasia, którą naprawdę można polubić. Oboje są bardzo pozytywni. Pokazują filmy z życia codziennego, najczęściej z Japonii. Dzięki niemu można dowiedzieć się czegoś nowego na temat innej kultury i przy okazji pozachwycać się pięknymi ujęciami. Samego Krzysia naprawdę dobrze się słucha. Link: klik


Vexx

Wiecie skąd wzięła się moja miłość do doodle? Właśnie stąd. Mój styl jest inny, ale to właśnie Vince mnie do tego zachęcił. Jak ja oglądam to co on tworzy na kartce papieru to aż zapiera dech w piersiach. To jest coś niesamowitego. Ma on naprawdę wielką wyobraźnię jak tworzy tyle postaci. Od jego filmików nie można oderwać wzroku. Jego prace są dopracowane. Nie mogę doczekać się nowego filmu. Znalazłam go dosyć niedawno, ale wiem że będę do niego wpadać. Link: klik

I to tyle. Podoba Wam się coś takiego? Myślę, że kogoś zachęciłam :) Na razie!

poniedziałek, 17 lipca 2017

zakładka z lisem i bykiem oraz kolejne doodles.

Witam
I oto kolejny artystyczny post w tym miesiącu. Trochę się powtarza, ponieważ lubię taką rutynę, jak coś mi się spodoba to robię to do momentu aż mi się znudzi. Znowu mam dla Was przygotowane zakładki i doodles.


byk

Robione kredkami akwarelowymi Kooh-I-Noor Mondeluz dla mojej cioci, która jest spod tego znaku zodiaku. Powiem szczerze, że jestem zadowolona z tej zakładki. 


doodles #2

Poprzednie bazgroły podobały mi się bardziej. Było ich więcej i bardziej się starałam się przy poprzednich, jednak te nie są najgorsze. 


lew

I kolejna zakładka w tym zestawieniu. Bardzo mi się podoba, nie mam do niej zastrzeżeń. Robiłam do niej cztery podejścia dopiero za piątym razem efekt mnie satysfakcjonował. 

I to tyle jak Wam lecą wakacje? Mi mimo, że chciałam żeby szły jak najwolniej się da to pędzą łeb na szyję. Jak jest w Waszym przypadku? Okay, no to do następnego, pa!

czwartek, 13 lipca 2017

Recenzja książki: Przebudzenie Labiryntu- Rainer Wekwerth


Imię i nazwisko autora: Rainer Wekwerth
Tytuł książki: Przebudzenie Labiryntu
Tytuł oryginału: Das Labyrinth Erwacht
Liczba stron: 408
Tom: 1
Cykl: Labirynt
Wydawnictwo: Ya!
Opis książki:

Siedem osób, sześć bram, trzy dni i niezliczona ilość pułapek. Grupa nastolatków nie ma pojęcia, jak znalazła się w innym wymiarze. Otaczają ich ściany wyimaginowanego labiryntu. Jeden fałszywy krok może zmienić ich los, błędny wybór zaprowadzić w ślepy zaułek. Kto z nich przetrwa i zdąży wydostać się z labiryntu, który zdaje się śledzić każdy ich ruch? Labirynt nie daje odpowiedzi, stawia tylko pytania…
Czas ucieka, a żadne z nich nie czuje, aby udało się mu zbliżyć do rozwiązania mrocznej zagadki. 

~Lubimy Czytać~

Siedmiu nastolatków (Jenna, Jeb, Misza, Leon, Tian, Kathy oraz Mary) budzi się nago, nie wiadomo gdzie. Obok leży jedynie plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami. Nie pamiętają nic poza własnym imieniem. Pozostawiona jest również przerażająca notatka, która daje im tylko trzy dni na odnalezienie przejścia do kolejnego świata, o którym nic nie wiadomo. Na drodze stają im niebezpieczeństwa, którym muszą stawić czoła.

Sama idea na Przebudzenie Labiryntu jest super. Siedem osób, sześć bram i sześć światów. W każdym coś innego i nie wiadomo co się może w tej książce stać, gdzie wylądują i jak potoczą się ich losy. Każda osoba musiała walczyć o miejsce do kolejnego wymiaru żeby nie zostać w poprzednim i nie wiadomo było komu się nie uda. Mimo, że książka bardzo mnie wciągnęła to nie mogłam jakoś jej przeczytać. Zajęła mi ona miesiąc czasu i gdyby nie fakt, że ją odkładałam przeczytałabym pięć kolejnych, no ale cóż. Bardzo zżyłam się z postaciami, którzy byli dobrze przedstawieni i cieleśni. Dobrze można było sobie ich wyobrazić. Mogę to samo powiedzieć o wykreowanym świecie, gdzie nigdy nic nie wiadomo. Ta część to jedna wielka zagadka, nie można się nic dowiedzieć kto rządzi tym labiryntem i co się stanie gdy przekroczą nowy świat. Skłania to do przeczytania kolejnych tomów. Na początku kiedy wzięłam ten tom do ręki powiedziałam coś w stylu: "jaka wielka podróba Więźnia Labiryntu" co nieco obrzydziło mi czytanie. Z pierwszą stroną, może rozdziałem już byłam pewna, że jest ona zgapiona od Dashnera, jednak z każdym rozdziałem stwierdzałam jak bardzo się myliłam. Nie była ona w niczym podobna. Tak naprawdę do sięgnięcia po nią zachęciła mnie okładka, która przypadła mi do gustu, ale nie żałuję tego tym razem.

Podsumowując Przebudzenie Labiryntu bardzo mnie urzekło. To zakończenie tak mnie zachęciło do sięgnięcia po drugi tom, że tylko czekam kiedy go sobie zamówię. Bardzo polecam, lekka i szybko się ją czyta.

Ocena: 7/10 

Ulubiony cytat: 

"Zło doskonale potrafi się ukrywać za przyjaznym uśmiechem."

Książka bierze udział w wyzwaniu:
PRZECZYTAM TYLE ILE MAM WZROSTU:
Grubość: 3,2cm.
Mój cel: 163 cm.
Pozostało: 122,1 cm.

wtorek, 11 lipca 2017

5 książek, które polecam na wakacje.

Hej
Już od dłuższego czasu są wakacje, a ja postanowiłam dopiero teraz zrobić post, o książkach, które moim zdaniem wpasują się w ten klimat i mogą się Wam spodobać. Mimo, że pogoda za oknem nie jest najładniejsza dzięki nim można poczuć takie ciepło słońca. Zobaczcie co dla Was przygotowałam.


Byliśmy Łgarzami- E. Lockhart 

Polecam Wam tą książkę, ponieważ jest dosyć nietypowo napisana, a akcja rozgrywa się tam w okresie letnim. Sam klimat tej powieści jest super, jednak tu nie o to chodzi w tej książce. Warto ją przeczytać dla samego przekazu, na dodatek zakończenie może Was nieźle zaskoczyć. Tutaj jest moja recenzja: klik


Ulysses Moore Wrota Czasu- Pierdomenico Baccalario

Dałam tutaj pierwszą część, jednak chodziło mi tutaj o całą serię składającą się jak dotąd w Polsce z 15 tomów. Już wcześniej wspominałam, że uwielbiam tą serię, jak i samego autora. Wydawać by się mogło, że tego jest za dużo, ale gwarantuję Wam, że się nie zawiedziecie. Książkę można pochłonąć w jeden wieczór to tego macie zapewnione super wrażenia. Nie mam recenzji do pierwszego tomu, więc Wam w skrócie opowiem. Dwójka bliźniaków Covenant: Julia i Jason przeprowadzają się do Willi Argo- ogromnego domu w Kilmore Cove, tam poznają Ricka- rudego chłopaka, który staje się ich przyjacielem. W domu są jedne zamknięte wielkie drzwi, które dzieci chcą za wszelką cenę otworzyć. Po ich otworzeniu zaczyna się przygoda. 
Do tego książka jest przepełniona pięknymi ilustracjami, które mogę nacieszyć oko. Sama chyba przeczytam je jeszcze raz. Polecam i to bardzo.



Złodziej Pioruna- Rick Riordan

Nie wiem kto jeszcze nie czytał o przygodach młodego herosa, ale jeśli jest taka osoba to niech nadrobi czytanie tej serii w wakacje,  jest to najlepszy moment, ponieważ w tym właśnie czasie rozgrywa się cała książka. Po Percym jest kontynuacja, która też może Wam się spodobać. Powieść/ seria naprawdę wciąga i mogę Wam to zagwarantować. Recenzja: klik


Oddam Ci Słońce- Jandy Nelson

Uwielbiam tą książkę. Akcja rozgrywa się głównie w okresie letnim i podzielona jest na rozdziały, które na zmianę opowiada Jude i Noah. Całą historię można śledzić z zapartym tchem i cieszyć się każdą stroną. Opowiada ona o bracie i siostrze. Niby bliźniacy, a różnią się od siebie praktycznie wszystkim. Ona jest buntowniczą, a on jest cichy i lubi rysować. Wszystko się zmienia od śmierci matki. Artystom powinna się spodobać i do tego dać odrobinę weny i inspiracji. Nie można się przy niej nudzić, wciąga i to bardzo.


Tajemnica Diabelskiego Kręgu- Anna Kańtoch

Coś już trochę bardzie w mrocznym klimacie. Czytałam ją dosyć dawno jakieś trzy lata temu, ale pamiętam, że bardzo mi się podobała ta książka. Akcja rozgrywała się w lecie, a można było się przy niej nieźle nastraszyć. Wiem, że wyszła część druga, chciałabym ją bardzo przeczytać. Opowiada ona o Ninie, która zostaje zaproszona do klasztoru przez same Anioły. Niby zwykła dziewczyna, jednak co tam się wydarzyło mogło zmrozić krew w żyłach. Godna polecania.

I to tyle. Czytaliście którąś z tych powieści? Może macie zamiar jakąś przeczytać? Życzę miłego dnia. Na razie!



piątek, 7 lipca 2017

gry

Cześć
Ostatnio zaczęłam grać w gry. Robiłam to kiedyś dosyć często. Lubiłam gierki typu ukryte obiekty z Big Fisha, jednak teraz przerzuciłam się na coś w stylu survival. Na moim blogu nie było jeszcze czegoś takiego, ale chciałabym Wam zaprezentować dwie gry, które wydają mi się dosyć w porządku. Nie wiem, może kogoś one zachęcą. Nie mam dosyć dobrego komputera, jednak nie są ona jakoś wymagające. 


60 seconds

O tej grze było głośno rok albo dwa lata temu, jednak ja zaczęłam grać w nią dopiero teraz. Można się zdziwić, ale jest to gra polskiego wydawcy. Głównym zadaniem jak to jest zazwyczaj w grach survivalowych należy przetrwać. Tutaj głównym takim tematem jest wybuch bomby atomowej. Gra przedstawia amerykańską rodzinę, która musi przetrwać w bunkrze aż do momentu, kiedy nie ocali ich wojsko, jednak najważniejszą postacią tutaj jest Ted, czyli ojciec. Nie jest ona szczególnie wymagająca, musimy po prostu podejmować decyzje i czytać dziennik.  


Zadaniem Teda jest zebranie członków rodziny i najpotrzebniejszych przedmiotów, które pomogą w przetrwaniu. Gra podzielona jest na tryby. Głównym to zbieranie i przeżycie, a kolejne to samo przeżycie z wyznaczonym ekwipunkiem (jednak zależy to od poziomu trudności, im trudniejszy tryb tym mniej przedmiotów w bunkrze), szkolenie, oraz zbieranie zapasów przez określony czas. Najciekawsze w tej grze jest to, że nie wiadomo co się w niej stanie, jak się potoczą losy bohaterów i czy w ogóle da się przetrwać. Trzeba tam świadomie podejmować decyzje. Polecam serdecznie. 


Don't Starve

Ta gra zachęciła mnie bardzo swoją grafiką, która bardzo mi się spodobała od pierwszego spojrzenia na miniaturkę. Gra zaczyna się na Wilsonie, który budzi się nie wiadomo gdzie, bez niczego jedynie stoi przy nim dziwny człowiek, który każe mu szybko znaleźć coś do jedzenia i ulatnia się. Potem się wszystko zaczyna, trzeba zbierać różne przedmioty, typu trawa, gałęzie, kwiaty, jagody oraz tworzyć narzędzia, pułapki. Wydaje się, że jest niczym Minecraft, jednak jest moim zdaniem troszkę bardziej ograniczona. Tutaj jednak można się nieźle zaskoczyć. W grze są liczone dni. Postać od jakiegoś momentu można zmienić, jednak ja jeszcze nie doszłam do tego etapu. Wilsona trzeba karmić, pilnować żeby nie spadło mu zdrowie i poczytalność, ponieważ gdy któreś z tych rzeczy spadnie do zera trzeba grać od nowa.


W tej grze grasują potwory, na które trzeba uważać, ale też można je zabijać i dostawać w zamian rzeczy, które przydadzą się nam w dalszym przetrwaniu. Występuje tutaj dzień, wieczór i noc, gdy nie rozpalimy sobie ogniska, zbudujemy pochodni kiedy nastanie zmrok przegrywamy. Jak wspominałam tutaj nie wiadomo co się stanie. Powiem szczerze, ze jak dla mnie- takiego amatora w graniu jest mi trudno przechodzić kolejne dni, z każdym dniem jest coraz gorzej , ale napędza to do dalszego grania. Można natrafiać na tak różne rzeczy, że ciężko się od niej oderwać. Do tego ta prześliczna grafika, trochę przypominająca tą od Tima Burtona. Również polecam nawet bardziej od tej wyżej, ponieważ jest lepiej rozbudowana i można grac w nią nieskończenie długo.


I to na tyle, mam nadzieję, że kogoś zachęciłam do zagrania w którąś z tych gier. Podoba Wam się tego typu post? Do zobaczenia!

środa, 5 lipca 2017

trochę z artystycznej strony. doodle, zakładki i lis z 1000 kropek

Cześć
Ostatnio dość dużo rysuję i maluję, więc stwierdziłam, ze pokażę wam co takiego udało mi się nabazgrać.


doodle

Czym są doodle? Doodle to takie małe bezcelowe bazgroły. Ostatnio na YouTube zaczęłam oglądać filmiki gdzie takie rysuneczki są robione i naprawdę mi się to spodobało i sama spróbowałam coś takiego stworzyć. Nie wyszło idealnie, ale zajęły mi one trochę. Samo rysowanie daje naprawdę dużo radości. Obrazek pomalowałam kredkami akwarelowymi Kooh_I-Noor Mondeluz i farbami akwarelowymi w tubce color & co.


zakładki 

Zdałam sobie, że jestem fanatykiem akwareli. Bardzo dużo ostatnio maluję i stwierdziłam, że porobię zakładki też akwarelą. Odkryłam, że do tego bardzo przydaje się laminator, żeby zakładki się nie poniszczyły przy użytkowaniu. Super rzecz.


lis z 1000 kropek

Takie obrazki kiedyś wstawiłam na bloga. Bardzo lubię taką metodę na odstresowanie. 1000 kropek wydaje się, że to dużo, jednak łączenie ich nie zajmuje wiele czasu. Efekt zawsze wprawia w satysfakcję.

I to na tyle, taki krótki, lekki post. Jak mijają Wam wakacje? Ja się z Wami już żegnam, miłego!